poniedziałek, 3 kwietnia 2017

Nowy początek, czyli zapobiegnanie procesowi umierania

Każdy człowiek trochę umiera. Nie ulega to żadnej wątpliwości. Czas wyjść temu na przeciw. Ilu ludzi na świecie, tyle koncepcji na umieranie. Wbrew pozorom nikt nie ma takiej samej. Problem polega na tym, że tylko cząstka świata potrafi świadomie żyć i świadomie umierać.

Może ten początek zwiastuje bloga samobójcy. Muszę uspokoić – nic z tych rzeczy. Niemniej jednak nie będę uprawiać tutaj autobiograficznych monologów. Tutaj pisze się historia. Ale historia w miarę świadomego życia. Myślę, że dorosłam do tego, aby zacząć pisać o „czymś”. Zawsze trochę się dojrzewa.

Posłuchaj sobie:





Zadaj sobie pytanie: ,,Jak czuję się po przesłuchaniu tej piosenki, którą poleciła mi blogerka?” Ciekawią mnie Wasze odpowiedzi. Ja właśnie piszę tę notatkę w oparciu o nastrój, który został wytworzony przez tę aranżację muzyczną.

Zdaję sobie sprawę z tego, że blog będzie mało poczytny. Ludzie nie lubią czytać blogów. Moda na nie przeminęła z wiatrem fanpejdży. Mam nadzieję, że tutaj będę bardziej anonimowa. Pewnie zastanawiasz się, kim jestem. Odpowiem: kimś (dla siebie) bardzo nudnym. Studiuję arcyciekawy kierunek, jakim jest historia. Piszę wiersze, śpiewam, robię zdjęcia… Interesuję się psychologią, sportem i muzyką. I wieloma rzeczami, o których może kiedyś przyjdzie mi napisać. Jednak mimo wszystko jestem dla siebie nudna. Dziwne zjawisko?

Napisałam tak mało, a mam wrażenie, że ktoś mnie rozpozna. Może kiedyś wyjdę z cienia.

Każdy człowiek trochę umiera. Tego procesu nie da się zatrzymać, ale można stopniowo łagodzić. Nie wierzysz? Sama nie jestem pewna swojej wiary w to. W tym krótkim życiu za szybko biegniemy; do pracy, do szkoły, na uczelnię, na spotkań sto, wszędzie. Co nam to daje? Oprócz tego, że nie jesteśmy spóźnieni, chociaż zdarza się przyjść o te trzy minuty za późno… Ciągle zabiegamy o szczęście, zachowując pozory walecznych ludzi. Biegniemy, póki mamy siłę, a jeżeli już ich brakuje – odpoczywamy. Przesypiamy. Dni, miesiące, lata… Później wybudzamy się, jak miś ze snu zimowego i biegniemy dalej.

Kiedyś działałam w pewnej powiatowej organizacji artystycznej i tam nauczyłam się jednej rzeczy – w sztuce nie da się biec. Pisanie, malowanie, śpiewanie, komponowanie nie powinno być traktowane w kategorii maratonu. Na pewno masz jakąś pasję, którą rozwijasz. Zastanów się, czy jest warta Twojej ofiary w postaci zdrowia czy życia.


Czy Yiruma uspokoiła Cię na tyle, by zmierzyć się ze sobą?

24 komentarze:

  1. Wow. Świetnie piszesz. Trochę to mroczne, ale podoba mi się :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz wszyscy będą tak mówić, jednakże to pierwszy post - może bardziej z przytupem i dlatego tak wyszło. :)

      Usuń
  2. Posłuchałam tej piosenki. Wow, jest dobra, bardzo dobra. Ale jednak jakoś przygnębiła mnie. Zawsze starałam się słuchać czegoś co mnie pocieszy więc jest to nowość od kilku miesięcy. Ale jest bardzo ładna.
    A jeśli chodzi o wpis... Ojej. Widzę w Tobie ciekawą osobę, ale nie wiem czemu dość mroczną, a może nie mroczną,ale taką z głębokimi uczuciami. Zaintrygowało mnie to.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest smutna, owszem..., jak człowiek, który momentami nie wie, czym żyje. :-)
      Nie nazwałabym siebie mrocznym człowiekiem, ale widzę niesamowite ciągoty komentujących do tego epitetu. :)

      Usuń
  3. Albo żeby pokazać tę rzeczywistość znacznie innym ludziom...

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny wpis! Sztuka to taka przedziwna materia, która kocha czas, nienawidzi pośpiechu i tworząc (w moim przypadku malując) mam wrażenie, że on się gwałtownie zatrzymuje a ja żyję dłużej i po części też wiecznie w swoich pracach. Wiem, że kiedyś odejdę a one pozostaną... Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Witaj w blogosferze. Ja też lubię historię, a co do tego kawałku to bardzo nastrojowa. a co do wpisu to fajnie piszesz i muszę przyznać fajnie się czytało.

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetnie piszesz, można czytać i czytać :)

    OdpowiedzUsuń
  7. W życiu każdy musi coś robić, by nie zacząć umierać od środka..

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciekawy, refleksyjny post. W pisaniu rzeczywiście nie da się biec. Dobrze o tym wiem, choć musiałem do tego w pewnym momencie dojrzeć. Jeżeli chodzi o moje pasje, to myślę że skoro to jest coś co naprawdę kocham, to jest to warte mojego czasu, zdrowia, życia. W końcu trzeba przecież chyba żyć po coś, dla kogoś, dla czegoś.

    Pozdrawiam,
    Michał z http://fundamenty-kulakowski.blogspot.com/

    PS. Zmieniłbym czcionki komentarzy na bardziej czytelne.

    OdpowiedzUsuń
  9. Dzięki za sugestię. Poprawiłam.

    OdpowiedzUsuń
  10. Co sobie myślałam przesłuchując tą melodię? Moje ciało drżało, serce szybciej biło i miałam zmieszane myśli. Nie wiedziałam co napisać na początku, ale w końcu się zebrałam w sobie i oto co Ci powiem: kocham słuchać dźwięku klawiszy pianinia, sama lubię na Nim czasami pograć. Ciary, ciary, jeszcze raz ciary!

    Witamy na blogosferze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielkie dzięki... za te napisane emocje w komentarzu...

      Usuń
  11. Świetny, refleksyjny post. Powodzenia w dalszym blogowaniu :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Logicznie myśląc umieramy już od urodzenia...Fajnie i mądrze piszesz.Pozdrawiam serdecznie :-)

    OdpowiedzUsuń
  13. Dałaś do myślenia. Przyznam, ze chyba najgorsze jest to uczucie umierania od srodka. W tym biegu zapominamy o tym wszystkim...

    pozdrawiam cię

    www.pannaanna92.com

    OdpowiedzUsuń

"Pewnie ciągle Ci się zdaje, że niejedno już widziałeś..."

Dzisiaj rozpoczynam pisanie posta tą piosenką: Mam nadzieję, że wszyscy znają tego artystę. Myślę, że już czas. Na napisanie post...